1 sierpnia
1944 roku przywitał mieszkańców piękną, bezwietrzną i słoneczną pogodą. Być
może w innych okolicznościach młodzi ludzie pojechaliby na pikniki do Lasku
Bielańskiego, ale tego dnia bliżej nieokreślone napięcie ogarnęło wszystkich
mieszkańców stolicy, jednym nakazując pospieszny wyjazd, innym pełną
mobilizację. Na Mokotowie do wyjścia szykuje się Krzysztof Kamil Baczyński.
Musi się przedostać do Śródmieścia, na ulicę Focha, gdzie wyznaczono punkt
spotkania jego oddziału Parasol. Takich jak Krzyś są tysiące. Gromadzą się w
miejscach werbunkowych i z niepokojem czekają na godzinę „W”. Jeszcze przed jej
wybiciem młody poeta zostaje wysłany na Plac Teatralny, gdzie zgodnie z
przekazami historycznymi powinny go zaskoczyć pierwsze strzały i na całe cztery
dni, dzielące go od śmiertelnego postrzału w głowę, odciąć od macierzystego
oddziału. Strzały jednak nie padają a powstanie nie wybucha. I nie z braku
zapału obu stron do wzajemnej rzezi. O godzinie siedemnastej Warszawa jest
świadkiem dziwnych zdarzeń. Zawodzi broń, zawodzą koktajle Mołotowa, coś
sprawia, że walka nie może wybuchnąć a historia stolicy i całej Polski zostaje
wepchnięta na zupełnie nowe tory.
Łukasz
Orbitowski w swojej powieści Widma próbuje odpowiedzieć na pytanie, jak
potoczyłyby się losy mieszkańców Warszawy, gdyby powstanie warszawskie nigdy
nie doszło do skutku. Od razu jednak trzeba zaznaczyć, że w wizji autora
zdarzenia z 1 sierpnia nie odbiją się tak mocno na rozkładzie powojennych sił
politycznych, za to z pewnością wpłyną na losy niedoszłych bohaterów tamtych
dni. Te nowe realia czytelnik pozna, towarzysząc garstce cudem ocalonych, z
których serce opowieści stanowią Krzysztof Kamil Baczyński i jego wojenna żona
Barbara. Dane im zostało przeżyć, ale czy będą umieli żyć?
To właściwie
najważniejsze pytanie, na jakie próbuje odpowiedzieć autor tej niezwykłej
historii o honorze, ludzkim przeznaczeniu, poświęceniu i miłości. Czy Krzyś,
utalentowany poeta, na którego twórczości odcisnęła głębokie piętno wojenna
rzeczywistość, będzie umiał znaleźć swoje miejsce w świecie socjalizmu? Czy
gwałtowna, płomienna miłość, jaka połączyła go z Basią w niepewnych czasach
wojennych wytrzyma próbę czasu i prozy życia?
Łukaszowi
Orbitowskiemu udało się stworzyć niezwykłą powieść, w której historia Warszawy
i jej mieszkańców splata się z zupełnie fantastycznymi losami pokaleczonego
miasta. Miasta próbującego przywrócić poprzednie przeznaczenie.
Powieść
Widma to pozycja wyjątkowa, cenna i z pewnością ważna. To próba rozliczenia
historii powojennej opisana niezwykłym, poetyckim językiem niestroniącym od
plastycznych, niezwykle okrutnych opisów. Należy przeczytać. A przed autorem
chapeu bas.
Jagna Rolska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz